Patrząc się na piękny
bukiet pachnących kwiatów, który wręczony mi został zupełnie
znienacka, zaczęłam myśleć nad moim stosunkiem do Tego Dnia...
Skąd ten pomysł, by
świętować coś tak oczywistego jak fakt, że jestem kobietą?
Czyje to właściwie święto? Obdarowywanej kobiety, która często
zastanawia się, co właściwie ma zrobić i jak przyjąć „ustawowo”
należny prezent, czy dla obdarowującego, który spełnić ma swój
obowiązek i dostarczyć w „miarę wyglądającego” badyla z
przyklejonym na twarzy uśmiechem?
Wróć! Czy świętując
Dzień Matki masz takie same dylematy? Skąd ten sarkastyczny nastrój
i kontrowersje wokół Dnia, w którym często bez wyraźniej
przyczyny, liczyć mogę na miłe słowo od sąsiada, kolegi z pracy,
czy pana z obsługi często odwiedzanego spożywczaka?
Zastanawiając
się nad sensem Tego Dnia, zaczytałam się w historii z 8.03.1908r,
kiedy to w Nowym Jorku, doszło do tragicznego w skutkach protestu
zmęczonych swoim beznadziejnym losem kobiet, pracujących w jednej z
nowojorskich fabryk. Jej właściciel, chcąc uniknąć skandalu
zamknął je na terenie fabryki. W nocy wybuchł pożar. Zginęło
wówczas 129 kobiet. Prawie rok później w USA odbyły się pierwsze
obchody dnia kobiet, upamiętniające tragiczny los robotnic,
walczących o sprawiedliwe i godne traktowanie. Te wydarzenia
otworzyły drogę do przyznania kobietom równych praw obywatelskich.
Zatem
skąd ten negatywny wydźwięk święta w Polsce? Wszystko co
napędzane przymusem i sztucznym spędem, gdzieś w środku budzi
opór, a chyba nie o chandrę tutaj chodzi.
Chociaż, jeśli przypomnieć historię dnia kobiet z czasów PRL, kiedy to należało pokwitować odbiór tulipana, tudzież goździka, ewentualnie ucieszyć się paczką rajstop, to istotnie, rezonuje we mnie przenoszona przez pokolenia rezerwa wobec nacisku obowiązku świętowania. Zauważyła to Hanna Suchocka, która w 1993 zniosła przymusowe obchody Dnia Kobiet.
Chociaż, jeśli przypomnieć historię dnia kobiet z czasów PRL, kiedy to należało pokwitować odbiór tulipana, tudzież goździka, ewentualnie ucieszyć się paczką rajstop, to istotnie, rezonuje we mnie przenoszona przez pokolenia rezerwa wobec nacisku obowiązku świętowania. Zauważyła to Hanna Suchocka, która w 1993 zniosła przymusowe obchody Dnia Kobiet.
Życie
nie znosi jednak próżni, a kobiety odczuwają wciąż potrzebę
przynależności, więc część z nich chętnie uczestniczy w
Manifach, organizowanych tego dnia we wszystkich większych miastach
Polski....Jest okazja by wspólnie przemaszerować i poczuć siłę,
to dlaczego z tego nie skorzystać?
Nie dołączę się
natomiast do populizmu nawołującego do równoprawności, zwłaszcza
tej ekonomicznej kobiet. Po pierwsze dlatego, że są to fakty, z
którymi nie należy, moim skromnym zdaniem dyskutować, a po prostu
spotkać się twarzą w twarz i w myśl zasady, że „każdy jest
kowalem swojego losu”, sprawdzić jak mi jest z tą emancypacją na
co dzień, nie tylko od święta. I działać! Przykładów kobiet,
które świetnie radzą sobie w polityce, biznesie, gdzie liczy się
charyzma i wiara w siebie jest bez liku. Może więc warto poczytać
biografię Twojej idolki?
Rozumiem, że jeśli
nie do końca dostrzegamy ową równość, to należałoby zadać
sobie pytanie, czy jest coś w tym zakresie do zrobienia w moim
mikroświecie i czy rzeczywiście jest mi to potrzebne. Jeśli
wystąpi taka potrzeba, to czy nie warto byłoby uwierzyć w swoją
kobiecość, swoje „ja” i już w tym momencie realizować siebie?
Co by to oznaczało? Stać się bardziej wyrozumiałą dla siebie?
Odkryć swoje nowe pasje? Znaleźć czas na bycia tylko „dla
siebie”? Co Ty na to?
Jest tyle okazji do
tego, by przyjrzeć się sobie i swoim niezrealizowanym marzeniom,
odkładanym na lepsze czasy. Proszę, odpowiedz sobie na pytanie:
Kiedy przyjdzie wreszcie
okazja, by być prawdziwie obecnym w swoim życiu?
Kiedy nadejdzie chwila,
by nałożyć na siebie piękną biżuterię, która latami oczekuje
na swój właściwy, wyjątkowy moment, schowana na dnie szuflady?
Kiedy znajdziesz czas na
cudowną kolację ze świecami ze swoim partnerem/ mężem, czy
wieczór- pidżama- party ze swoją psiapsiółką?
Jeśli Dzień Kobiet ma
Ci dać szansę na przeżycie tych chwil i otwarcie się na własne
szczęście, to skorzystaj z tego święta :)
Ale proszę Cię, nie
napinaj się, nie musisz sztucznie przyklasnąć wszechobecnym
autopromocjom biznesu, nakazującym Ci zakupić bilet niezbędny do
wygenerowania sztucznego uśmiechu. Jeśli w Tym Dniu nie uda Ci się
wyglądać jak milion dolarów, czy przeżyć cudownego uniesienia
konsumpcjonizmu rodem z amerykańskiego filmu, nic wielkiego się nie
stanie!
Świętuj swoje
wewnętrzne piękno nie tylko w Dniu Kobiet, ale i na co dzień :)
Wraz ze mną, zacznij od
ucieszenia się z drobnych, prawdziwych prezentów, które daje nam
życie codziennie. Co takiego dostrzegłaś tego dnia? Co Cię
ucieszyło? Co wywołało Twój uśmiech?
Co zrobiłaś od samego
rana dla samej siebie?
Agnieszka Domagała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz